fbpx
19 października 2018

Czy sama uważność wystarczy?

Praktyka uważności jest z pewnością jedną z ważniejszych rzeczy które wpłynęły na mój rozwój jako człowieka i na to jak widzę rzeczywistość. Jak do wielu rzeczy związanych z “samorozwojem” podchodziłem do niej na początku sceptycznie bo też zgłębiając temat trafiałem na różne opinie, ale co ważniejsze poznawałem osoby praktykujące, jedne będące uosobieniem pokoju i harmonii, inne niestety raczej chłodne i wyrachowane. Zdaje sobie sprawę, że pisząc to dokonuje pewnej oceny bo tak naprawdę nie znam wewnętrznych zmagań ludzi z tej drugiej grupy osób. Jednak sprowadza mnie to do jednej z kluczowych myśli zasłyszanej na jednym z kursów i przeczytanej również w książce – “Uważność może sprawić, że będziesz lepszym lekarzem, ale też lepszym żołnierzem”. Jeżeli przez bycie uważnym rozumiemy zdolność pozostawania w tu i teraz, więcej przestrzeni wewnętrznej, czy nie zanurzanie się w potoku myśli to faktycznie świadoma obecność może służyć zarówno do czynienia dobra jak i krzywdy. Dlatego jeśli chcemy aby nasza uważność przysłużyła się nie tylko naszemu dobrobytowi ale również osób nas otaczający ważne jest zarówno to aby mieć kontakt ze swoimi potrzebami, ale również wzbogacać praktykę o elementy które ukierunkowują ją w dobre miejsce.

Uważność może sprawić, że będziesz lepszym lekarzem, ale też lepszym żołnierzem.

Nasze potrzeby są tym co stymuluje naszą energię życiową. Zarówno proste potrzeby biologiczne (pożywienie, sen) jak i bardziej złożone potrzeby psychologiczne (bycie akceptowanym, satysfakcja zawodowa) sprawiają, że podejmujemy konkretne działania by je zaspokoić. Bardzo ważnym aspektem ćwiczenia uważności jest więc motywacja dla której chcemy to robić. Wystarczy tuż przed wejściem w praktykę formalną w ciszy odpowiedzieć sobie na pytanie – Dlaczego chcę praktykować uważność? Jaka korzyść z tego może przyjść dla mnie i dla innych ? Naturalnie nasza odpowiedzi na pytania będzie się zmieniać z czasem, co samo w sobie również może być ciekawym procesem do obserwacji i przywoływania uważności do tego co jest w dla nas ważne w danym momencie życia.

W samej praktyce spoczywamy, bez potrzeby osiągnięcia czegokolwiek, bez potrzeby bycia gdzieś indziej, robienia czegoś innego. Owoce praktyki dojrzewają w nas i poprzez naszą motywacją stają się mostem do pozostawania uważnym w codzienności. Ponadto pielęgnowanie nasze motywacji pomaga nam w regularności siadania na poduszce zwłaszcza wtedy kiedy mamy mniej czasu i energii. Drugim ważnym aspektem jest rozszerzenie praktyki uważności o elementy współczucia i życzliwości. Szczęśliwie wielu nauczycieli wspomina o tym w trakcie swoich kursów, proponując praktykę współczucia (compassion) jako kolejny krok w rozwijaniu uważnego bycia lub czasem nawet zawierając to w podstawowym programie. Współczucie rozumiane jako postawę w którym akceptujemy cierpienie, jednocześnie mając wolę i podejmując działanie by było go mniej w życiu. Współczucie łączy nas bezpośrednio z ludźmi i naszym wspólnym człowieczeństwem. Pamiętamy w tym momencie że dawanie jest równie isotne jak branie, cytując Jack’a Kornfielda: “Jeśli twoje współczucie nie obejmuje ciebie, to znaczy, że jest niepełne”.

Można powiedzieć też, że samo rozwijanie uważności jest już aktem samowspółczucia, bo zawsze w jakiś sposób chcemy ograniczać cierpienie nawet jeśli nasz pierwszy powód może wydawać się bardziej prozaiczny jak np. poprawienie efektywności w pracy. Badania pokazały, że regularna praktyka rozwija naszą szczodrość i optymizm. Jest więc nadzieja, że nasz żołnierz o którym wspominaliśmy na początku tekstu, w końcu doszedłby do miejsca w którym mógłby porzucić swoją broń. Na podsumowanie chciałbym przytoczyć metaforę dwóch skrzydeł: gdzie jedno to uważność, a drugie to życzliwość. Potrzebujemy obu jeśli naprawdę pragniemy wznieść się do nieba.